W XXI wieku nie boimy się korzystać z pomocy doradców, coachów czy psychoanalityków.
Kładziemy coraz większy nacisk na rozwój osobisty, który jest kluczem do osiągnięcia sukcesu w biznesie jak i życiu prywatnym. Próbujemy dociekać, co jest źródłem naszych niepowodzeń, jakie czynniki determinują naszą życiową drogę oraz szukamy rozwiązań nawet najmniejszych, błahych problemów.
W ostatnim czasie często wskazuje się, że właśnie prokrastynacja jest barierą, która dzieli nas od sukcesu. Czym jest owe zjawisko?
Słownik języka polskiego definiuje je w bardzo prosty sposób: „odwlekanie, odkładanie na potem, zwlekanie”.
Czy faktycznie odkładanie rzeczy na później ma aż tak wielki wpływ na nasze życie? Okazuje się, że tak. Niewielu ludzi zdaje sobie sprawę, że prokrastynacja stała się ich codziennym nawykiem. Niemniej jednak złych nawyków można się przecież wyzbyć. Aby móc przezwyciężyć siłę odwlekania różnych spraw, należy najpierw zastanowić się nad genezą tego zjawiska.
Podstawowym powodem prokrastynacji jest stres. Prokrastynacja jest zwyczajnie formą unikania stresu. Kto z nas w dzisiejszych czasach się nie stresuje? Nie ma takiego człowieka. Każdego dnia narażeni jesteśmy na miliony komunikatów werbalnych i niewerbalnych. Boimy się, że zabraknie nam pieniędzy, że zachorujemy, że rozpadną się nasze związki. Przychodzimy do pracy a skrzynka mailowa pęka w szwach, dodatkowo widzimy kolejne powiadomienia, SMS-y na naszym smartphonie, a stres narasta z każdą minutą. Jak się go pozbyć? Odłożyć te naglące, natrętne myśli „na potem”. Zamiast stawić czoło rzeczywistości, robimy sobie przerwę – na kawę, na pączka, na filmik na Youtube. Co zyskujemy? Chwilową ulgę, niestety jest to złudne zjawisko, gdyż za moment znów wpadniemy w spiralę stresu i będziemy odwlekać kolejne zadania.
Na zjawisko prokrastynacji można też spojrzeć z innej perspektywy. Z pewnością każdy z nas chociaż raz w życiu bardzo czegoś pragnął, a zamiast zbliżyć się do osiągnięcia swojego celu wręcz się od niego oddalał lub stał w miejscu. Trywialnym przykładem może być przemożna chęć zgubienia dziesięciu kilogramów. Wyobrażamy sobie z jednej strony perspektywę świetnego, zdrowego wyglądu, a po drugiej stronie na szali stawiamy godziny ćwiczeń na siłowni. Chociaż bardzo chcemy schudnąć, za żadne skarby nie możemy ruszyć się z kanapy żeby ćwiczyć. Pojawia się w nas wewnętrzny opór. To samo dzieje się, gdy mamy najprawdopodobniej świetny pomysł na biznes, ale nie wcielamy go w życie, ponieważ w głowie rodzi się milion wymówek zwiastujących niepowodzenie. Steven Priessfield w książce „Wojna sztuki” nazywa to zjawisko: siłą oporu. Na pewno nie raz spotkaliście się z niemal fizycznym dyskomfortem, powstrzymującym Was przez zrobieniem czegoś konstruktywnego. Wracając chociażby do przykładu z siłownią. Być może uczęszczaliście regularnie przez cały miesiąc na zajęcia fitness. Wszystko szło w dobrym kierunku, aż tu nagle pojawia się opór – mówicie sobie: dzisiaj nie idę. W końcu nic się przecież nie stanie jak opuszczę jedne zajęcia, cały miesiąc chodziłem, mogę również zjeść hamburgera zamiast zdrowej przekąski, bo ile można się tak katować. Jeden raz z pewnością nie zaszkodzi. Ponownie wpadamy w spiralę odkładania na później, do jutra, następnego poniedziałku, kolejnego miesiąca.
Jak zatem radzić sobie z prokrastynacją?
Proste a zarazem bardzo trudne – złamać nawyk i pokonać opór.
Ludzki mózg lubi rzeczy już mu znane. Jeżeli daną czynność wykonujemy z dużą częstotliwością wzmacniamy połączenia neuronowe i tworzymy nowe. Jest to związane z neuroplastycznością mózgu, która w przypadku chociażby utraty wzroku wyostrza pozostałe zmysły – inne obszary przejmują funkcje obszaru uszkodzonego.
Podążając tym tropem, aby przezwyciężyć zjawisko prokrastynacji musimy jak najczęściej mierzyć się z wewnętrznym oporem i go przełamywać. Pomoże to budować nowe połączenia neuronowe i ograniczyć chęć odkładania spraw na później. W momencie gdy czujemy niechęć do wykonania danego zadania, po prostu je zróbmy, bo kiedy już zaangażujemy zmysły okaże się że wcale nie było ono takie straszne. Dowodem mogą być wspomniane ćwiczenia fizyczne. Bardzo trudno jest zacząć jakąkolwiek aktywność, ale już w trakcie okazuje się że ruch sprawia nam przyjemność, a po dokończonym treningu czujemy się wręcz wyśmienicie.
Jak przełamywać ten opór? Szybko podejmować decyzje. Oczywiście są istotne kwestie, które wymagają od nas dłuższego zastanowienia. Mówimy tutaj o decyzjach typu: nie chce mi się, ale pójdę na trening, to zadanie jest bardzo trudne, ale od niego zacznę dzień, pójdę zapytać szefa o podwyżkę, chociaż nie wierzę, że mi ją da. Te małe drobiazgi pchną życie w pożądanym kierunku. Przyczynią się do zwiększanie naszej produktywności, będziemy chętniej i szybciej rozwiązywać problemy zamiast zamiatać je pod dywan. Uwolnią naszą drogę do osiągnięcia sukcesu, poprzez usunięcie wewnętrznych blokad. Im dłużej pozwalamy sobie roztrząsać takie drobne decyzje tym więcej wymówek podsuwa nam nasz mózg. Skutkuje to odkładaniem, odwlekaniem a nawet zaniechaniem wszelkich działań. Z pomocą przyjdą nam również czynniki łagodzące stres, między innymi regularna aktywność fizyczna, zdrowa dieta, dbałość o kontakty międzyludzkie, odpoczynek i czas na samorozwój.
Każdego dnia mamy wybór czy unikać odpowiedzialności czy wziąć życie takie, jakie jest. Doskonaląc najmniej istotne czynności budujemy podwaliny pod wewnętrzną siłę, która pozwoli nam przełamać negatywne nawyki i wykształcić inne pozytywne. Tylko biorąc czynny udział we własnym życiu, ponosząc odpowiedzialność za swoje działania lub ich brak możemy mówić, o realnym wpływie na otaczającą nas rzeczywistość.
Warto zastanowić się ile szans straciliśmy poprzez zaniechanie proaktywnego działania. Jak bardzo zwiększylibyśmy naszą produktywność podążając za instynktem i obiektywnym przekonaniem, o słuszności swoich decyzji. Jak bardzo strach przed działaniem odsunął nas od osiągnięcia postawionego celu. Przestańmy egzystować w funkcji autopilota i weźmy odpowiedzialność za swoje życie.
Nie należy demonizować zjawiska prokrastynacji, gdyż jest ono nieodłączną częścią naszej egzystencji. Powinniśmy jedynie pracować nad zmniejszeniem jego udziału, a co za tym idzie aktywowaniu siły sprawczej w osiąganiu postawionych sobie celów.